Ale Dywizjonu 303 nie będzie...
"Wolność nigdy nie jest dalej niż jedno pokolenie od wyginięcia"
- Ronald Reagan
Kiedy dorastałem, Wielka Brytania była egzotyczna. Były tam czerwone budki telefoniczne, Pałac Buckingham, czarne taksówki i, oczywiście, Bobbies (policjanci) i Beefeaters. Anglia była krajem Szekspira, królowej Elżbiety I i Henryka IV. Dla mnie Wielka Brytania była wcieleniem historii.
Oczywiście, po części wynika to z faktu, że jako Amerykanie dzielimy z Brytyjczykami dużą część historii. Nie tylko odłączyliśmy się od Wielkiej Brytanii w 1776 roku, ale nasza historia pozostała bliska aż do czasów współczesnych... od przyłączenia się Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Brytanii w walce o zniesienie niewolnictwa, przez wspólną walkę w dwóch wojnach światowych, po brytyjską inwazję w latach 60., która przyniosła nam Beatlesów, Rolling Stonesów i The Kinks
Początki współczesnej Anglii sięgają w dużej mierze 1066 roku, kiedy to Wilhelm Zdobywca przekroczył kanał La Manche i położył ostatnie szlify nad zjednoczeniem, które rozwijało się od czasu, gdy Rzymianie opuścili wyspę w 410 r. n.e. (Dla jasności, ponieważ terminy te są często używane zamiennie, Wielka Brytania (UK) jest suwerennym narodem składającym się z Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. "Wielka Brytania" to największa wyspa na Wyspach Brytyjskich, obejmująca Anglię, Szkocję i Walię, ale nie Irlandię Północną).
W ciągu 1000 lat, które upłynęły od tamtego czasu, Wielka Brytania, podobnie jak reszta świata, ewoluowała – zawsze, jakkolwiek powoli, w kierunku wolności. Podróż ta rozpoczęła się od Wielkiej Karty Swobód, na którą zgodził się król Jan w 1215 roku. Było to przełomowe wydarzenie w kulturze zachodniej, które ograniczyło władzę króla i ogłosiło, że jest on poddanym prawu, gwarantowało prawa kościelne, dostęp do bezstronnego systemu sprawiedliwości i ograniczało podatki.
Chociaż początki Wielkiej Karty Swobód były trudne, był to ogromny krok w dążeniu do wolności. Dokument miał przygotować grunt pod ewolucję parlamentu z rad, które doradzały królowi, w ciało przedstawicielskie, które zaczęło odgrywać bardziej aktywną i potężną rolę w rządzeniu.
Był to tylko pierwszy z szeregu kroków, które uczyniły Wielką Brytanię najbardziej wolnym krajem na świecie od wieków. Ustawa Habeas Corpus z 1679 r. gwarantowałaby prawo do procesu sądowego i wymagałaby od państwa przedstawienia powodów do aresztowania kogoś. Dziesięć lat później angielska Karta Praw określała prawa parlamentarne, prawo do składania petycji do króla oraz wolność od okrutnych i nadzwyczajnych kar. W ciągu kolejnych stuleci brytyjskie zaangażowanie na rzecz wolności rozszerzało się, obejmując w końcu wszystkich obywateli, a nie tylko baronów, którzy jako pierwsi przycisnęli stopy króla Jana do ognia.
W tym marszu ku wolności Anglia wydała niezwykłą liczbę obrońców wolności, z których niektórzy inspirowali naszych Ojców Założycieli. Ludzie tacy jak John Locke, Edmund Burke, a później William Wilberforce, człowiek, który prowadził walkę z handlem niewolnikami.
To właśnie ten nieustanny marsz ku wolności zawsze nadawał Anglii aurę konsekwencji, którą podziela niewiele innych narodów. I to właśnie sprawia, że dzisiejsza Wielka Brytania jest tak smutna.
Geneza dzisiejszej dystopii rozpoczęła się prawie trzy dekady temu, kiedy imigracja wystartowała pod koniec lat 90. i na początku 2000 roku. Liczba imigrantów spoza UE wynosiła średnio ponad 200 000 rocznie przez dekadę, a po 2020 r. gwałtownie wzrosła. W 2000 r. 55-milionowy naród liczy ponad 65 milionów, przy czym prawie cały ten wzrost pochodzi z imigracji, w większości z krajów spoza UE, zwłaszcza z Bliskiego Wschodu i Afryki, krajów, które nie podzielają brytyjskiej kultury i, co ważne, religii. (Jest również prawdopodobne, że wielu z rzekomo unijnych imigrantów pochodziło z krajów spoza UE).
W konsekwencji Londyn, w którym mieszka 20% populacji Anglii, przeszedł z około 80% rdzennych białych Brytyjczyków w 1991 roku do około 36% w 2021 roku. Od tego czasu rdzenna ludność z pewnością jeszcze się skurczyła.
Rezultat tej transformacji Wielkiej Brytanii z narodu w dużej mierze brytyjskiego w coś innego był potworny. Być może najbardziej nikczemnym przykładem jest trwający ponad 20 lat skandal z gwałtami na dzieciach w Rotherham, w wyniku którego setki pakistańskich muzułmanów zgwałciło ponad tysiąc brytyjskich dziewcząt na oczach policji, która nie zrobiła nic z obawy przed zostaniem nazwana rasistką. Jakby tego było mało, ci, którzy ośmielili się relacjonować różne procesy – patrz np. tutaj i tutaj – trafili za to do więzienia.
W tym samym czasie Londyn stał się polem bitwy dla ataków z użyciem noża, z których przytłaczająca większość jest dokonywana przez mniejszości. Rzeczywiście, kraj ten stał się nękany atakami maczetami, przestępstwem, które historycznie nie było słyszane w Wielkiej Brytanii, ale które jest powszechne w Trzecim Świecie.
W lipcu 17-letni syn rwandyjskich imigrantów zadał cios nożem dziesięciu małym dziewczynkom, zabijając trzy z nich. W związku z tym, że rząd zatajał informacje na temat zabójcy, w internecie pojawiły się posty, w których twierdzono, że jest on imigrantem. Napięcie wzrosło, a w całej Wielkiej Brytanii Brytyjczycy protestowali przeciwko nieskrępowanej inwazji imigrantów, przemocy popełnianej przez imigrantów i muzułmanów oraz pozornie dwulicowemu, dwupoziomowemu podejściu systemu do sprawiedliwości, jeśli chodzi o imigrantów i muzułmanów kontra białych Brytyjczyków, których rząd i państwowe media niezmiennie określają jako "skrajnie prawicowe".
Protesty te wywołały gniew nowego rządu Partii Pracy, który zapoczątkował falę aresztowań i kampanię propagandową przeciwko "skrajnie prawicowym", antyimigracyjnym "rasistom". Ludzie byli skazywani na więzienie za skandowanie "kim do jest Allah" (chociaż nie byli agresywni ani nie grozili), krzyczeli "Nie jesteś już Anglikiem" na policję lub sprzedawali naklejki z napisem "W porządku jest być białym".
Starając się ukrócić to, co uważa za dezinformację i podżeganie, rząd ostrzegł brytyjskich obywateli: "Możesz popełniać przestępstwo, jeśli publikujesz, powtarzasz lub wzmacniasz wiadomość, która jest fałszywa, zawiera groźby lub podżega do nienawiści rasowej / religijnej". Ostrzegli również potencjalnych protestujących przeciwko imigracji: "Obserwujemy was".
Zasadniczo rząd decyduje, co jest fałszywe, groźby lub mowa nienawiści, a jeśli opublikujesz coś na ten temat w Internecie, możesz skończyć w więzieniu.
A jeśli zagrażanie wolności słowa Brytyjczyków nie wystarczyło, rząd zagroził platformom internetowym (i Muskowi), jeśli pozwolą na zakazaną mowę.
Na tym też rząd nie poprzestał. Obiecał ekstradycję obywateli innych krajów, jeśli zaangażują się w takie zakazane wypowiedzi w Internecie, nawet jeśli nie było ich w tym czasie w Wielkiej Brytanii. A ponieważ w brytyjskich więzieniach nie ma wystarczająco dużo miejsca, aby pomieścić wszystkich tych antyimigracyjnych "rasistów", rząd planuje zwolnić z więzień 5000 przestępców, aby zrobić miejsce dla winnych "złego myślenia".
Podczas gdy torysi są odpowiedzialni za nieskrępowaną imigrację w ciągu ostatniej półtorej dekady, lipcowe wybory, które wyniosły Partię Pracy do władzy, stanowiły skok w przekształcaniu Wielkiej Brytanii w tyranię. Wolna Wielka Brytania, która ewoluowała przez ponad 1000 lat, w ciągu niespełna dwóch miesięcy stała się stalinowskim państwem policyjnym.
Chociaż Wielka Brytania to nie Stany Zjednoczone, nasza wspólna historia, język i podobna trajektoria kulturowa i polityczna w ciągu ostatnich 20 lat sugerują, że to, co dzieje się tam, może z łatwością wydarzyć się tutaj. Porównajmy traktowanie uczestników zamieszek BLM / Antify w 2020 r. z drakońskim traktowaniem, jakie otrzymali J6ers, przypomnijcie sobie nieszczęsną Radę Zarządzania Dezinformacją Demokratów i spójrzcie na to, co zrobiono Donaldowi Trumpowi, a zobaczycie napis na ścianie, gdy zmierzamy tą mroczną autorytarną ścieżką.
Podobnie jak wcześniej Turcja i Wenezuela, Wielka Brytania pokazuje, że pojedyncze wybory mogą zadecydować o różnicy między wolnością a tyranią. Zbliżając się do 5 listopada, może warto zwrócić na to uwagę...