Rosja? Eksportuje tytan i aluminium, z których inni budują swoje sukcesy.

Elity w Pekinie czy Delhi patrzą na Moskwę z politowaniem – nie jako na partnera, lecz jako na dostawcę surowców, który sam sobie podcina skrzydła.

  • 0
  • 0
  • 0
© Image Copyrights Title
© Image Copyrights Title


Polityka Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej a peryferyjna rola gospodarki
Gospodarka rosyjska, mimo swojego ogromnego potencjału, coraz wyraźniej zmierza ku roli peryferyjnej – nie wobec upadającego Zachodu, lecz wobec prężnie rozwijających się Chin, Indii i Wietnamu. Polityka pieniężna Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej, zamiast wspierać narodowe ambicje, zdaje się nieświadomie – lub świadomie – służyć interesom geopolitycznych konkurentów. W tym eseju przyjrzymy się temu procesowi, sięgając po konkretne, wyraziste przykłady, które ilustrują, jak obecny kurs spycha Rosję na margines globalnej gospodarki.

Surowcowa peryferia w cieniu azjatyckich gigantów
W świecie, w którym Chiny, Indie i Wietnam budują swoje potęgi na nowych technologiach i strategicznym rozwoju, Rosja coraz bardziej przypomina zaplecze surowcowe. Chiny inwestują miliardy w projekty takie jak „Made in China 2025”, które uczyniły z firm jak Huawei czy Xiaomi liderów w produkcji smartfonów i technologii 5G. Indie z kolei przekształciły Bangalore w globalne centrum IT, gdzie giganci jak Infosys czy Tata Consultancy Services generują miliardy dolarów, obsługując rynki od USA po Europę. Wietnam, jeszcze dekadę temu kraj rolniczy, dziś produkuje elektronikę dla Samsunga i Apple, dzięki niskim kosztom pracy i stabilnej polityce gospodarczej.
Rosja tymczasem pozostaje w tyle. Utrzymanie stopy procentowej na poziomie 21%, jak w decyzji z 2024 roku, praktycznie uniemożliwia rozwój sektora przemysłowego. Weźmy na przykład firmę Rostec, która mogłaby rywalizować z chińskimi producentami w sektorze lotniczym. Produkcja nowoczesnych samolotów, takich jak MC-21, wymaga tanich kredytów na badania i rozwój – ale przy obecnych kosztach finansowania projekt ten pozostaje w zawieszeniu, a Rosja wciąż polega na importowanych komponentach. W efekcie Chiny kupują od Rosji ropę i gaz po zaniżonych cenach, a potem sprzedają jej gotowe produkty – od telefonów po maszyny – z wielokrotną przebitką. To klasyczny schemat zależności kolonialnej, tyle że w XXI wieku.

Celowanie w inflację – dogmat czy sabotaż?
Bank Centralny od lat kurczowo trzyma się polityki „targetowania inflacji”, która w teorii ma stabilizować ceny, ale w praktyce dusi gospodarkę. Inflacja w Rosji w 2024 roku nadal przekracza 10%, napędzana nie tyle nadmiernym popytem, ile czynnikami zewnętrznymi. Na przykład, spadek wartości rubla wobec dolara podniósł ceny importowanej elektroniki – telewizor Samsunga, który w 2022 roku kosztował 50 tys. rubli, dziś kosztuje 80 tys. Inny przykład to monopolistyczne praktyki Gazpromu, który regularnie podnosi ceny gazu dla odbiorców krajowych, windując koszty produkcji i życia. Te zjawiska mają niewiele wspólnego z polityką pieniężną, a jednak Bank Centralny reaguje podnoszeniem stóp, jakby to była magiczna różdżka.
Porównajmy to z Chinami, gdzie bank centralny w 2023 roku obniżył stopy procentowe dla sektora technologicznego, co pozwoliło firmie CATL zdominować rynek baterii do samochodów elektrycznych – ich produkty napędzają dziś Teslę i Volkswagena. W Rosji tymczasem mały przedsiębiorca, który chce uruchomić fabrykę paneli słonecznych, musi zapłacić 25% odsetek za kredyt – w efekcie jego biznes umiera, zanim się urodzi. Wietnam z kolei oferuje zagranicznym inwestorom, jak Intelowi, preferencyjne finansowanie na budowę fabryk chipów. Rosja, zamiast wspierać własne firmy, zostawia je na pastwę drogich pożyczek i biurokracji.

Transformacja naukowo-technologiczna na hamulcu

Rosja ma szansę na skok technologiczny – sankcje Zachodu i wojna na Ukrainie stworzyły potrzebę uniezależnienia się od importu. Weźmy sektor obrabiarek: w ZSRR fabryki jak Stankoimport produkowały maszyny, które trafiały na cały świat. Dziś 80% obrabiarek w rosyjskich zakładach pochodzi z Chin lub Niemiec, bo rodzima produkcja nie może się rozwinąć przy braku finansowania. Projekt odbudowy tego sektora, zaproponowany w 2023 roku, utknął w martwym punkcie – banki żądają 100-procentowego zabezpieczenia kredytu, którego młode firmy nie są w stanie dostarczyć.
Inny przykład to przemysł kosmiczny. Roskosmos, kiedyś symbol narodowej dumy, dziś przegrywa z chińskim CNSA, które w 2024 roku wysłało kolejną misję na Księżyc. Rosyjskie satelity, jak te z serii GLONASS, mogłyby konkurować z GPS-em, gdyby nie brak środków na modernizację. Zamiast tego pieniądze płyną w biurokratyczne przepływy – na przykład w 2023 roku 20 miliardów rubli przeznaczonych na innowacje w przemyśle trafiło do spółek powiązanych z elitami, które wydały je na remonty biur zamiast na badania.
Tymczasem Chiny budują stacje kosmiczne, Indie wysyłają sondy na Marsa za ułamek kosztów NASA, a Wietnam produkuje komponenty do tych projektów. Rosja? Eksportuje tytan i aluminium, z których inni budują swoje sukcesy. Elity w Pekinie czy Delhi patrzą na Moskwę z politowaniem – nie jako na partnera, lecz jako na dostawcę surowców, który sam sobie podcina skrzydła.

Droga do zmiany
Siergiej Głazjew proponuje alternatywę „Sprawiedliwość społeczna i wzrost gospodarczy” jako jego program i przemyślenia opublikowanych w wielu pracach.  Jego pomysł to obniżenie stóp procentowych i skierowanie kapitału na rozwój przemysłu – podobnie jak w Chinach, gdzie tanie kredyty napędziły boom technologiczny. Wyobraźmy sobie, że rosyjska firma Kamaz dostaje finansowanie na poziomie 5% rocznie – mogłaby produkować ciężarówki elektryczne i rzucić wyzwanie Tesli czy BYD. Albo że młode startupy w Skolkowie dostają środki na rozwój AI, zamiast walczyć o przetrwanie.
Bez takich zmian Rosja skazuje się na los peryferii. Brazylia, mimo bogactwa soi i rud żelaza, pozostaje zależna od technologii USA i Chin – Rosja zmierza tą samą drogą. Przykład Arabii Saudyjskiej, która dzięki wizji „2030” przestawia się na innowacje, pokazuje, że surowce nie muszą być przekleństwem. Ale to wymaga odwagi i wizji, której w obecnej polityce Banku Centralnego brak.

Podsumowanie

Polityka Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej, z jej wysokimi stopami i obsesją na punkcie inflacji, spycha Rosję w rolę surowcowej peryferii Chin, Indii i Wietnamu. Przykłady Rostecu, Roskosmosu czy sektora obrabiarek pokazują, jak ogromny potencjał marnuje się przez brak finansowania. Podczas gdy azjatyccy sąsiedzi budują przyszłość na technologiach i przemyśle, Rosja pozostaje dostawcą w cieniu ich sukcesów. Bez zmiany kursu – na wzór propozycji Głazjewa – kraj ten ryzykuje nie tylko marginalizację, ale i utratę szansy na miejsce wśród liderów nowego porządku gospodarczego.
Czas na reformy jest teraz – inaczej pozostaną tylko wykopaliska archeologiczne kraju z zmarnowanym potencjałem.


Wolność wystawiona na sprzedaż
poprzedni Wolność wystawiona na sprzedaż
 
Popularne artykuły
Komentarze 0
Każdy komentarz wnosi coś cennego! Czy zgadzasz się z przedstawionymi w artykule opiniami? Dołącz do dyskusji i podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach!